Strona 1 z 1

Dookola granic UE

Post: 01 sierpnia 2009, 11:09
autor: Ansset
Planowalem na ten sezon, ze wzgledow rodzinno-finansowych, nie wyszlo. Sprawa przerzucona na sezon przyszly, logistyka caly czas w toku.

Zalozenia glowne:
1.Trasa: Polska>Litwa>Lotwa>Estonia>prom>Finlandia>Szwecja>Norwegia>prom>Szkocja>Anglia>Walia>prom>Isle of Man>prom>Irlandia>prom>Francja>Hiszpania>Portugalia>Hiszpania>Gibraltar>Francja>Wlochy>troche gorskich winkli w Alpach i Dolomitach>powrot generalnie (kilka opcji do wyboru) przez Balkany i Czechy/Slowancje do Polski>dwa tygodnie leczenia tylka ;)

Lacznie ok 18tys km. 300km w siodle dziennie trzeba liczyc.

Szacowane koszty - na czerwiec - z uwzglednieniem spraw serwisowych "po drodze", kursami walut, cenami wachy, spalaniem srednim liczonym na 7,5L/100, zakupem niezbednych rzeczy, ubezpieczeniem NNW na 300tys pln, przygotowaniem maszyny (nowe opony, olej, filtry, klocki, naped itd) tuz przed startem, slowem... ze wszystkim.. circa 10tys pln. (Liczone indywidualnie dla mnie; koszty samych noclegow, promow oraz benzynki to 6-6,5tys)

Czas trwania 30-40dni. Przelom sierpnia i wrzesnia - znosne temperatury na polnocy europy, nieco chlodniej juz na upalnym poludniu.

Nawiazalem i utrzymuje kontakt z kilkunastoma klubami motocyklowymi z calej Europy, ktorych terytoria mialy znalezc sie na trasie przejazdu, mozna liczyc na i na pomoc i na oprowadzenie po okolicach i wskazanie noclegow i tymczasowa kompanie w wedrowce.
Droga na ten rok byla tak dograna, zeby po drodze kilka wiekszych zlotow i kilka mniejszych zaliczyc, poznajac brac motocyklowa z calej, doslownie, Europy.

Pozyskalem kilku sponsorow z branzy motoryzacyjnej i spoza niej. Patronat medialny tez jest w postaci gazety ogolnopolskiej - jej wlkp dodatku, jak i pisma branzowego. W tejze materii caly czas dzialam aktywnie, kombinujac jak fruktarianin zdychajacy z glodu w syberjskiej tundrze. Stronka internetowa w budowie.

Po zrewidowaniu pogladow, mozliwosci i chcicy ;) pomysl na przyszly rok:
1. Wieksza grupa maszyn, ale mozliwa do ogarniecia - 10-12 dwukolek.
2. Byc moze wynajem bagazowego vana/busa towarzyszacego, aby ulzyc sprzetom i riderom/plecaczkom.
3. Demokracja odnosnie decyzji dotyczacych tras przejazdu, noclegow itd. (Moze zawsze strzelic do lba cos i postanowimy nocowac nie na zarezerwowanym kempingu, ale tuz nad norweskimi, wysokimi na kilkaset metrow, fiordami ;) )
4. "Nic nas nie goni"... tej zasady sie trzymamy. Nic nie musimy, ale mozemy. Postaram sie opracowac w niedlugim czasie po kilka alternatywnych tras na kazdy odcinek drogi, uwzgledniajac i spanie i papu i siku i miejsca, w ktorych warto byc.


Kogo/czego potrzeba?
1. Osoby wladajace jezykami obcymi - szczegolnie francuski, wloski, niemiecki. Angielski, rosyjski i komunikatywnie niemiecki znam, jednak jakas redundacja przyda sie zawsze.
2. Osoby, ktore nie boja sie spac doslownie w mokrych gaciach pod golym niebem, ktore w pompie maja cieply, trojgwiazdkowy kurwidolek, ale chcace cos przezyc.
3. Osoby uzdolnione mechanicznie :) i posiadajace praktyczna wiedze w tej materii.
4. Mile widziane osoby zaangazowane w logistyke i przygotowanie calej wyprawy. W ostatecznosci biore obie sprawy na siebie, ale ktos, kto ulzy mi w paru drobnostkach, zawsze mile widziany.
5. Osoby znajace zwyczaje i kulture szeroko rozumiana w krajach znajdujacych sie na trasie.
6. KONIECZNIE - Maszyny po przegladach, wymianach, regulacjach. Rider musi miec ubezpieczenie NNW, OC, przeglad, no i wazne prawo jazdy. Osobiscie sprawdze cala papierologie drobiazgowo, zeby nie ryzykowac pozniejszych ewentualnych "przygod".
7. Jedziemy w grupie - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Kogo/czego nie chcialbym widziec?
1. Szalencow, ktorzy, przyzwyczajeni do jazdy solo, nie potrafia zachowac sie w kawalkadzie, powodujac zwiekszone niebezpieczenstwo. Osoba nawigujaca dyktuje tempo jazdy, za wyprzedzanie, gdy nie zaistniala awaryjna sytuacja, strzal ostrzegawczy w tyl glowy z pistoletu na wode.
2. Zadnego alkoholu, zadnych narkotykow w siodle. Nie patrzac na wzgledy socjalne, braterstwo broni czy wiezy krwi... osobiscie podkabluje pierwszego, ktory naprany dosiadzie maszyny. Jadac w grupie, wzajemnie powinnismy sie pilnowac we wlasnym, takze wspolnym, interesie. Jesli padnie propozycja 24h popasu na regeneracje sil psychofizycznych, zeby zbetonic sie nieco i wytrzezwiec ;) prosze bardzo, ale nie za kierownica.
3. Osob marudzacych, ze za dlugo jedziemy juz, ze siku co 5km, ze fajeczka co 15km. Zalozenie: bedzie niewygodnie, bedzie zbyt zimno, bedzie zbyt upalnie, bedzie zbyt mokro. Jesli sie przeliczysz, bedziesz mile zaskoczony.

Chyba na ten moment tyle... nie sposob oddac wszystkiego, o czym mysle od pol roku.
Pytania, sugestie, konstruktywna krytyka - smialo pisac, postaram sie odpowiedziec.


Ansset

Post: 01 sierpnia 2009, 13:17
autor: goOly19
pomysl fajny, aby nie fajne to ze chcesz busa wynajmowac zeby wizol rzeczy i 10 mechanikow na pokladzie plus katalog larssona ... to juz nie to samo ale napewno jest bezpieczniej ... proponowalbym 90 % noclegow w namiotach taniej itd ... chetnie bym pojechał ale ... mamy czas;)

Post: 01 sierpnia 2009, 16:08
autor: Ansset
Wlasnie dlatego, zeby bylo taniej, bus ma sobie jechac z punktu do punktu, wozic cale klamoty kempingowe i papu, po to wlasnie, zeby nie placic 10pln za chleb w Szwecji :) Wsrod normalnych uczestnikow wyprawy mialby byc ktos, kto zna sie na mechanice motocyklowej lepiej niz osoba przecietna i ponownie - zeby zminimalizowac koszty ewentualnej "przygody".

Post: 02 sierpnia 2009, 08:59
autor: blazej33
Wyglądało by to tak, że w każdym miejscu docelowym czekał byś na busa (pół dnia/pół nocy) :ooo: bez ciuchów namiotów i jedzenia. Średnia prędkość busa była by połowę niższa i łapał by wszystkie korki na trasie...

Post: 02 sierpnia 2009, 09:26
autor: Ansset
Nie, kwestia odpowiedniego sterowania busem :)
Bylem uczestnikiem i wspolorganizatorem takich wypraw z udzialem samochodu, faktem jest, iz sporadycznie pol godzinki czy godzinka oczekiwania zdazalo sie, ale zadna niedogodnosc.
Nie zapominaj prosze, ze bus nie zatrzymuje sie zazwyczaj na popasy, fajeczke, zwiedzanie, robienie fotek, wiec z nawiazka nizsza srednia predkosc przelotowa jest rekompensowana. W polowie korkow stalibysmy takze na rowni z samochodami. W zyciu nie spotkalem sie, zeby taka motocyklowa wyprawa, okufrowane i zaladowane maszyny, przeciskala sie przez korki, majac miejsca na zapalke. Sprobuj tez na zachodzie europy na autostradzie wleciec na tzw "bus lane" (wydzielony pas dla autobusow), wowczas zobaczysz policjantow w ciagu kilku minut - caly system jest zautomatyzowany, dostaniesz 100-150 funtowy mandacik, i bedziesz grzecznie stal, ze wszystkimi ;) Jest to zmora glownie w Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Post: 02 sierpnia 2009, 11:43
autor: blazej33
Mam wszystkie stolice w europie ciachnięte (nie moto) wszędzie latają tak jak my :one: lub jeszcze lepiej (w wielu krajach sezon cały rok). Jest parę miast w Anglii czy Szwajcarii, gdzie jest "problem" ale to tylko kilka miast. Nie mówię że pomysł jest zły, jednak na trasach dziennych rzędu 500-700km różnica między puszką i moto wydaje się być zbyt duża.

Post: 02 sierpnia 2009, 12:08
autor: Ansset
Blazeju, szanuje zdanie, momentami, jesli rozlozyc je na czynniki pierwsze, w pelni sie zgadzam, jednak wyrazam swoje mniemanie na podstawie konkretnych doswiadczen :) w mniejszej skali, jak dotad, ale jednak.

Tak z ciekawosci, ilu z Was pisaloby sie na taka wyprawe?

Rozwazam takze mozliwosc wspoludzialu etapami - Polnoc, Zachod, Poludnie UE, dla osob, ktore z roznych wzgledow nie moglyby wziac udzialu w calosci. Praca logistyczna wre ;)

Post: 02 sierpnia 2009, 13:13
autor: goOly19
toc na moto mozna zabrac tyle rzeczy ze masakra, no fakt chyba ze chce sie zabrac kombinezon gora dol spodni 4 pary 4 pary butów itd bo widze ze tak to wyglada. Ten bus jest zbędny... na moto bylbym w stanie zabrac oprocz najpotrzebniejszych rzeczy no poprostu masakra mniej wiecej ok 80 litrow bagazu namiot spiwor itd ale pytanie po co ? na wyprawe 14 dniowa zabrałem swoje rzeczy w torbe na bak, a na stelazu mialem rzeczy potrzebne do pracy

Post: 02 sierpnia 2009, 16:24
autor: misiopajur
..uwazam ze ten temat umrze jszcze w tym sezonie--uzytkownicy tego forum-zdecydwana wiekszosc - obojętnośc na takie tematy ostudzi TWÓJ entuzjazm - taka wyprawa to dla nich abstrakcja.
.zeby jechac trzeba miec sprawny motocykl,a większość nie ma keszu nawet na dobry naped...

..z pensji SPAWACZA ciezko ruszyc sie gdziekolwiek...
.od 2lat są pertraktacje nad zrobieniem zlotu fireblade :D

może poszukaj kogoś na forum adwenture...moze tam - oni troche jeżdzą :D

..2 sprawa jezeli za rok chcesz jechac ,dlaczego teraz o tym piszesz..napisz w kwietniu kilka tygodni przed startem..Przez rok może sie tyle wydarzyć..

Post: 02 sierpnia 2009, 18:22
autor: blazej33
......brak zlotu to czarna karta historii tego forum :wnerwiony:

Post: 03 sierpnia 2009, 12:41
autor: orzech
Raczej się do wyprawy nie przyłącze i nie miałem zamiaru się wypowiadać w tym wątku ale podzielę swoimi uwagami:
*po pierwsze to jest forum fireblade.pl, a nie adventure.fireblade.pl i zrzesza ona wszystkich chętnych użytkowników fajerów zarówno tych co lubią robić wyprawy liczone w tys. kilometrów (i dla nich jest ten wątek) jak i tych co mają fajera po to żeby raz w niedziele polecieć na gumie po bułki do sklepu, a przez pozostały czas montować niebieskie podświetlenie zegarów i uważam że wycieczki po czyjejś pensji są bezcelowe i nie mają się nijak do tego co kto ze swoim motocyklem robi,
*po drugie jak komuś tak strasznie zależy na forumowym zlocie to niech się weźmie w garść i zacznie coś organizować bo jak na razie to wszyscy psioczą, a nikt nic nie robi i tylko patrzy żeby kto inny coś zorganizował
To tyle offtopu. Co do planu wyprawy na prawdę podoba mi się i podziwiam za chęć zorganizowania:) Jedyne co mogę dodać od siebie to z doświadczenia wiem że jazda w grupie 10-15 motocykli znacznie obniża tępo "marszu" lepiej podzielić się na grupki 3-4 motocyklowe i tak śmigać do jakiś checkpointów.

pozdrawiam i życzę powodzenia w organizacji