Eh, aż wstyd się przyznać ale miałem swoją pierwszą krakse motocyklową w swojej karierze motocyklisty ( tak licze i to już będzie z 6 lat) no i niestety stało się to na mojej ukochanej hondzi... Jak to było, ano tak że przy strzale ze sprzęgła na jedynce moto mnie porwało zbyt mocno i poleciałem razem z nim na plecy... Stało się tak dlatego pewnie że miałem zbyt mocno rozgrzaną oponę ( bo wcześniej ją troszkę spaliłem) no i nie uślizgnęła się na początu jak zwykle
Robiłem tak setki razy i wszystko było ok ale ten jeden raz było za mocno... Mi się nic nie stało (oprócz tego że przez kilka dni bolała mnie tylnia część ciała) ale niestety ucierpiał blady
A dokładnie to tylnia lampa i zadupek, oprocz tego połamały się dwa sety, jeden od pasażera i jeden od kierowcy, zrobiła się dziura w kapie alternatora no i wyleciał olej, złamała się prawa kierownica. Tyle wiem napewno a dokładnie go nie oglądałem bo od chwili wypadku nie byłem w garażu oglądać motocykla żeby się nie załamywać... Dla mnie to już koniec sezonu niestety, ale może w przyszłym seznonie już na rozpoczęcie pojade jak mi się uda uzbierać pieniądze na naprawe...