o proszę, ja też miałem podobny przypadek!
W tamtym roku w lecie siedzę sobie w domu a tu nagle puk,puk - kto tam? - dzielnicowy.
Jeszcze nigdy w moim domu nie miałem tak zacnego gościa (nie licząc księdza po kolędzie), także delikatnie mówiąc zdziwiłem się. ten od razu czy ja to ja (imię, nazwisko), a potem czy jeżdzę na motocyklu. Gdy potwierdziłem, od razu grad pytań - jaki model, kolor, rejestracja, znaki szczególne (o kombinezon nie pytał). Więc ja pełen obaw (pewnie foto z przodu strzelili jak nic) pytam po co mu to. A on że potrzebne. -więc nie odpowiem Panu bo jestem teraz w domu a nie na drodze. To on troszę spokorniał i mówi że po prostu robią taki spis motocyklistów w okolicy bo ostatnio dużo przestępstw z ich udziałem odnotowują, nawet parę dni temu w sąsiednim mieście był napad na bank i złodzieje uciekli moto w takim-a-takim malowaniu.
Powiedziałem mu markę, rocznik, kolor. - a czy zna Pan może jeszcze jakichś innych motocyklistów w okolicy? Niestety nie znam ani jednego.
Także jest coś na rzeczy, przynajmniej na lubelszczyźnie. Pewnie mają masę fotografii i nie wiedzą jak wyegzekwować.
Ps. ...a mina mojej mamy w pierwszych minutach rozmowy - bezcenna