Mam problem z moto. Po wczorajszej CENZURA*@$% ulewie zastałem motocykl w garażu zanurzony do połowy w wodzie.
Myślałem że mnie kur.wica strzeli.
Podjerzewałem że woda mogła się dostać do cylindrów chociaż woda nie sięgała powyżej kolektora wydechowego. Wystawiłem, osuszyłem i przy delikatnej krótkiej próbie zakręcenia rozrusznikiem z wydechu pluneło wodą i poczułem że już nie ma ochoty kręcić (w tym momencie zaprzestałem prób).
Teraz nie zabardzo wiem od czego zacząć. Jest jeszcze jakaś szansa na to że silnik będzie działał?! Zdjąć cały układ wydechowy, wykręcić świece? co robić? pomóżcie please

Świec nie udało mi się odkręcić ze względu na brak odpowiedniego klucza - mam tylko taki samochodowy. Jakiego potrzebuję do fajera?? Jakiś łamany pewnie? Osuszyłem tylko fajki ,zalałem na razie silnik minerałem z myślą że odpali, rozgrzeje i zleje a następnie zaleje już dobrym.