Strona 1 z 1

Czy zawsze płacimy "frycowe"??

Post: 07 grudnia 2007, 12:06
autor: daniello22
Wiekszość z moich doświadczonych kumpli twierdzi że przy nauce ostrej jazdy, latania na gumie itp. szlif to kwestia czasu. Powiem szczerze że śledząc inne fora i czytając artykuły spotkałem się z podobnymi opiniami. Rozumiem że w grę wchodzi również kwestia "talentu":) Jak to było z Wami koledzy?! Czy już smarować tyłek cebulą..... :mrgreen: Temat może trochę banalny ale przecież fajnie jak coś się na forum dzieje... Pozdrawiam!

Post: 07 grudnia 2007, 18:34
autor: Yogi
jest takie przyslowie
jak sie nie przwrocisz to sie nie nauczysz.
cos w tym jest

Post: 07 grudnia 2007, 21:32
autor: Lodzia
Chyba różnie z tym bywa. Ja przez kilka lat ostrego śmigania nie miałem nawet najmniejszej wywrotki (odpukać :D ). Mam jaszcze kilku kumpli którzy tez nie mieli żadnej gleby. Myslę że trzeba mieć trochę "talentu" i jeszcze więcej "szczęścia" :lol:. A tak na serio to uważam że najważniejsze aby w trakcie nauki nie przeginać i nie próbować na siłe wszystkiego za szybko ogarnąć.

Post: 07 grudnia 2007, 21:54
autor: johnny
ja przelatalem jeden sezon uczac sie i udalo mi sie bez gleby :mrgreen: w minionym sezonie nie mialem czasu na zabawy ze sprzentem bo siedze w hiszpani ale zaliczylem szkole grandysow w poznaniu i to byla jazda :wink: w mojej f4 pozdzieralem podnuszki i najlepsze czas to 1.59 zobaczymy za rok .a juz za pare tygodni kupie 1000-czka i zabieram go tutaj tu sezon jest caly rok :lol:

Post: 07 grudnia 2007, 22:39
autor: crazyduck
Witam nie moge powiedziec,ze nie mialem gleby,bo mialem ale nigdy podczasz smigania na gumie czy przy stoopy lub w winklach raz mialem shimi raz blotko i kiedys koledze w dupe wjechalem :mrgreen: raz baba mi wyjechala i na tym sie konczy,ale jak to mowi moj kolega ci co jezdza spokojnie maja wypadki i to sie chyba potwierdza.

Post: 08 grudnia 2007, 01:35
autor: marcinSC33
Ja przez ok8sezonów miałem pare gleb...Najbardziej spektakularna skończyła się dwiema operacjami obojczyka i pęknięciem łopatki.Pozatym raz jeszcze w czasach etz250 zaliczyłem szlifa zakończonego w rzece;-) i różne takie tam śmieszne.Generalnie wydaje mi się że jak zaczniesz kozaczyć ponad swoje możliwości to o glebe nietrudno,rozwijaj się powoli i przy odrobinie szczęścia będzie ok.

Post: 08 grudnia 2007, 14:17
autor: daniello22
Widzę że całkiem optymistycznie.... Sam miałem kilka gleb, jednak tylko w terenie. Kiedyś śmigając przez las wpadłem do rowu, zupełnie bezbolesnie, a tak się sam z tego śmiałem że nie miałem siły ściągnąć z siebie motocykla,pomoc kumpla była niezbędna:) Zdaję sobie sprawe że kontakt z asfaltem nie jest tak przyjemny, wiec małymi kroczkami bedę podnosił kwalifikacje. Pozdrawiam!!!

Post: 11 grudnia 2007, 21:53
autor: krolik
od maja do wrzesnia bezwypadkowo na GS500. Od wrzesnia mam sc33. W listopadzie wbilem sie w bok samochodu na Suzuki GS500. Powod?? zlekcewazenie malego motorku bo przeciez latam na 900.... Dobra lekcja pokory. Ogolnie fajerem latam dosyc ostro, troche nauki na gumie i jeszcze zadnej gleby choc nie raz bylo blisko. Ogolnie to trzeba miec duzo szczescia i pokory do wlasnych umiejetnosci. Uczmy sie systematycznie a bedzie latwiej przelatac caly sezon bez niespodzianek. Do zobaczenia na drogach

Post: 12 grudnia 2007, 11:08
autor: BUZKA
Odpukać bez gleby,ale pare razy mi sie włosy w kasku podniosły.Nie ma co przeginać bo to moze sie żle skończyć.Pare razy motor wybaczył mi błędy,pare razy amor skretu sie przydał.Ale po paru glebach innych kolegów człowiek nabiera pokory wobec sprzętu.