witam wszystkich, prosze o pomoc tych ktorzy sie znaja na elektryce, z gory dziekuje za ewentualne rady.
opisze swoj problem z cbr-ka: wiec zaczelo sie ze 2 miesiace temu problemy z rozladowanym aku, kupilem nowy zalozylem i nadal to samo wiec poczytalem na forum co to moze byc, kupilem miernik i zaczalem sprawdzac i okazalo sie ze na kostce od alternatora jest maly prad wiec go wymienilem, po wymianie napiecie na tej kostce bylo juz ok bo wynosilo ponad 70 V przy 5 tys obr no ale nadal nie bylo ladowania na odpowiednim poziomie wiec wymienilem jeszcze regulator napiecia, po tej wymianie ucieszylem sie bo ladowanie na klemach od akumulatora wrocilo do normy bo wynosilo okolo 14,5 V i od tego czasu zaliczylem juz kilka przejazdzek i wszystko bylo ok, zapalal bez problemu. Lecz pare dni temu zszokowalem sie a mianowicie w domu odpalil mi bez problemu po tygodniowym postoju w garazu, zrobilem okolo 10 km po czym zatrzymalem sie w sklepie na chwile, wracam no i odpalil znowu bez problemu, zrobilem znowu gdzies okolo 10 km zgasilem moto wracam po dobrej pol godzince, wkladam kluczyk do stacyjki przekrecam a tu nawet wyswietlacz sie nie zapalil, pomyslalem ze to moze jakis bezpiecznik sie przepalil wiec posprawdzalem pod siedzeniem ale wszystko wydawalo sie ok a pradu brak, rece mi opadly zadzwonilem po kumpla zapokowalismy na lawete i do domu. W domu sprawdzilem miernikiem a tu akumulator rozladowany praktycznie do zera prosze o porade jakas co moglo mi w tak szybki bo po 10 km i nietypowy sposob rozladowac akumulator, z gory dzieki i przepraszam za tak dlugi post ale chcialem w miare dokladnie opisac swoj problem