Hej
No więc stało się... pierwsza awaria mojej niuni...
Zaczęło się jakiś czas temu - pytałem jakiś czas temu i opisywałem ,że mruga mi czerwona lampka (bez błędów,bez oleju itp) - nie świeciła się regularnie -na początku zauważyłem ,że tylko na dziurach..
W sumie od czasu wykrycia migającej czasami lampki praktycznie nie jeździłem...
W niedzielę wyciągnąłem sprzęta żeby pojeździć i praktycznie w powrocie do domu zauważyłem ,że lampka miga coraz częściej i wróciłem do domu ,wstawiem moto do garażu.
Przychodzę w poniedziałek do garażu żeby gdzieś się przelecieć ,wsiadam na sprzęt odpalam ,wyjeżdżam z garażu i jak chciałem postawić moto żeby zamknąć garaż -moto samo zgasło...
Próbowałem odpalić lecz nic...
Zostawiłem na noc - we wtorek to samo - nie odpala...
Dziś zabrałem się za rozbieranie sprzęta i po pierwszych oględzinach wykryłem luźną masę na bloku silnika... Co prawda śrubka się poluzowała ale nie odpadła ale kabelek latał...
Więc doszedłem do wniosku ,że to dlatego mrugała mi lampka na dziurach itd...
Ale zacząłem przeglądać dalej kable i wykryłem coś takiego
Przepalone kabelki są od alternatora/regulatora...
No więc masakra ,jestem w szoku i teraz pytanie : CO TERAZ ???!?!?
Będę bardzo wdzięczny za jakąkolwiek pomoc... bo teraz nie wiem co robić i od czego zacząć...
Moto nie odpala... pompa pracuje ale nie ma iskry... ;(
HELP
Do dziś jak jeździłem na moto to ładowanie było - paliła na dotyk itp..