Witam, mam problem po tym jak ostatnio przez dłupotę zalałem świece próbując odpalić na kiepskim paliwku.
Sprawa wygląda następująco:
Po zalaniu świec, wykręciłem je, zostawiłem na noc żeby paliwo z tłoków odparowało, świece wypaliłem nad kuchenką (nowe ) wyczyściłem ładnie papierem ściernym, odpalam i moto zagadało, lecz bardzo strzelało z wydechu. Podczas jazdy testowej moto nie chciał dobrze przyśpieszać i chodził troszkę jak traktor, po pozostawieniu jej samej sobie żeby sobie pochodziła na pusto z 10 minut dźwięk wrócił do normy , jednak przy zejściu do 1000 obr. na minutę strzela 3x z wydechu za każdym razem redukując obroty aż za 3 razem gaśnie. Na ciut wyższych obrotach 1200 już nie gaśnie. Ale dalej nie ma siły przyśpieszać.
Wydaje mi się że wina jest po stronie padniętych świec ( czy to może być powód braku mocy ?)
Lub 2 opcja czyli że jakiś syf dostał się go gaźnika i przytkał dyszę.
Co o tym sądzicie ?