Jechalem jako pierwszy w ekipie z dolu, za mna jechal gosc na k7, potem fazer, r1 i f4. 4 czy 5 zakretow zrobione, wyjazd z zakretu prawo lewo pod gore i tak slonce dalo po oczach na 200 m prostej na ktorej się to stalo że nawet nie widzialem kolegi ktory jechal z gory na k7.
Minalem go i w tym momencie dojezdzaja do patelni w prawo uslyszalem strzal. Odworcilem się i widzialem 2 moto na ziemi. R1 rozwalona na pasie przeciwnym, kolega na k7 ktory jechal z gory na poboczu.
Po prostu koles ktory lecial na r1 chcial na krotkim odcinku wyprzedzic przekraczajac podwojna ciagla i pokazac jaki jest dobry na winklach
szkoda że godzine wczesniej jadac do wisly na prostj nie moglem go dogonic (jechalem z plecakiem) a na szybkich lukach robilem go po zewnetrznej lub wewnetrznej. Jak dla mnie do wypadku doszlo z lekkomyslnosci, brawury i nieumiejetnego obchodzenia się że sprzetem. Jadac pod gore naprawdę slonce mocno walilo po oczach i wyjezdzajac z winkla z lasu ciezko było cos zauwazyc na drodzem. Poza tym sory, ale jeżeli już zapier.... To robmy to z glowa a nie na huraaa i z brakiem podstawowych zasad przewidywania.
Anyway koles na r1 pdodobno obecnie się wypiera jak gowniarz tego że cos zrobil źle..niestety na swoja niekorzysc ma zeznania naocznych swiadkow i zdjecia jego lezacego swojego moto na srodku pasa dla jadacego z gory, wiec troche sobie robi sam pod siebie.
Naprawdę jeżeli jezdzimy zbyt szybko niż przepisy pozwalaja to uwazajmy za siebie i za innych bo to nie zabawa