Strona 1 z 4

Spychanie i zajeżdżanie drogi przez puszkarza...

Post: 05 marca 2011, 04:38
autor: Kubcyś
Siemanko

Dzisiaj miałem pierwszy raz styczność z typowym wrednym skurw****** uprzedzonym do motocykli... Mianowicie, leciałem sobie polatać "w koło komina", jechałem świeżo zrobioną ulica - jeszcze nawet pasów nie było namalowanych, i ciągnąłem się za puszkami grzecznie, co chwila ktoś się litował, zjeżdżał i mnie przepuszczał. Droga bardzo szeroka, więc spokojnie można było wyprzedzać między puszkami jak ktoś zrobił miejsce (w miejscu które robiło się po środku zmieściłby się spokojnie samochód). No i za którymś razem koleś mnie puszcza, włączam kierunek i zaczynam wyprzedzać (nie przekraczając osi jezdni!), niestety pewnemu frajerowi się nie spodobało i wjechał bardzo energicznie na mój pas i musiałem się ratować prawie przytulając się do auta które mnie puszczało... Jako, że chamstwa na drodze nie toleruje, zawróciłem szybko i dogoniłem prostaka, chciałem go wyprzedzić, zatrzymać i "porozmawiać". Gdy już go dogoniłem i chciałem wyprzedzić zjechał na lewy pas kolejny raz mnie spychając! Z naprzeciwka na szczęście nic nie jechało... podjąłem próbę wyprzedzenia po raz drugi ale cwaniaczek jechał zderzak w zderzak z poprzedzającym go autem i nie dało rady się wepchać przed niego. Zobaczyłem, że auto jedzie z naprzeciwka więc chciałem się schować za tym debilem ale na marne bo i on dal specjalnie po hamulcach uniemożliwiając mi zejście na prawy pas... udało mi się jednak w ostatniej chwili schować za nim ale musiałem prawie się zatrzymać. Stwierdziłem, że ten idiota prędzej mnie rozwali niż da się wyprzedzić więc jechałem za nim aż do najbliższego skrzyżowania z czerwonym. Dojechałem ale stanął tak blisko auta z przodu, że nie dało się mu zajechać drogi, więc kazałem mu uchylić szybę i poszła ostra wymiana zdań tylko szkoda, że tak krótko było czerwone bo by cwaniaczek musiał wyjść z auta. Niestety szybko zapaliło się zielone, burak uprzedził mnie, że jak go spróbuje wyprzedzić to mnie zepchnie z drogi. I faktycznie to też później próbował uczynić... siły ani nerwów już nie miałem na walczenie z ułomem i odpuściłem sobie dalszą "walkę". Mam jego numery rejestracyjne. I właściwie nie wiem co z tym zrobić. Zgłosić takie coś na policje? Niebiescy faktycznie zajmą się sprawą czy oleją temat jak zwykle? Miał ktoś taki przypadek?

Myślałem żeby załatwić sprawę "po swojemu" ale przez to mógłbym sobie narobić niepotrzebnych kłopotów.

Kurde, sam nie wiem. Dręczy mnie okrutnie to bo taki idiota może zrobić krzywdę innemu motocykliście. 5 lat już latam na motocyklu i pierwszy raz miałem nieprzyjemność spotkać się z takim imbecylem.


Sorry, że tak chaotycznie napisane ale jestem już mega padnięty i w dodatku zdenerwowany jak nigdy...

Pozdro i uważajcie na siebie!

P.S. Mam nadzieję, że dobry dział wybrałem. Jak nie to nie bijcie. :)

Post: 05 marca 2011, 07:33
autor: DamiIława
jak masz nr jego to warto sprobowac na policje pojedziesz z nimi do niego i wytlumaczycie wszystko:) ja tam bym szukal takiego goscia na wlasna reke:D

Post: 05 marca 2011, 09:31
autor: chanbord
Jeśli prawo zawodzi a w tym wypadku pewnie tak będzie, ja zrobiłbym samosąd na nim i na jego puszce. Nie odpuściłbym mu za skr****syna :wnerwiony: . Zatrzymywanie na drodze bym sobie odpuścił. Śledziłbym bydlaka i najlepiej z daleka, żeby nie wiedział o tym. Takiemu skur***lowi inaczej nie wybijesz z głowy takich zachowań jak tylko siłą, okaleczając jego szczękę. :wnerwiony: Gdybym wiedział gdzie mieszka umilałbym mu życie na różne sposoby jeszcze przez kilka lat. :wnerwiony:

Post: 05 marca 2011, 09:47
autor: IvanBRW
masz kilka opcji. psy bym odpuscil bo jeszcze z ciebie zrobia psychola. wiec skoro masz numery:
1. kupujesz w sklepie z lakierami samochodowymi srodek do usuwania powloki lakierniczej w sprayu(taki fajny kwasik trzeba miec rekawiczki gumowe), jak przypadkiem bedziesz wiedzial gdzie parkuje w nocy, psikasz tym po furze i po kilkunastu minutach lakier sie luszczy jak skora tredowatego
2. kupujesz pianke montazowa duza i psikasz we wszystkie szczeliny - drzwi, klapa bagaznika i maska jak ci zostanie mozesz do tlumika nawalic.

CENZURA mu to bedziesz mial problemy, a tu jak cie nikt nie przytnie przy "robocie" to jestes nie do ruszenia.

Post: 05 marca 2011, 10:23
autor: Tomcbr600
do piachu z takim półgłówkiem :wnerwiony:

Post: 05 marca 2011, 11:15
autor: lipa27
ja mialem tak w debicy na rzeszowskiej,stalem na swiatlach z zoną za osobowka na czerwonym,zmienilo sie na zielony gosciu stoi nie jedzie bo przez komore gada to ja delikatnie wyprzedzam gdy chcialem sie schowac uslyszalem momentalnie duze obroty silnika malo nie stracilem rownowagi bo kiedy ja sie chowalem to gosciu mi zagrodzil.dostal po szybie pare razy kiedy otworzyl to dostal tyle CENZURA ze sam juz nie pamietam i sie CENZURA.ja pojechalem do komunikacji i stalem na parkingu zona poszla rachunki placi patrze a gosciu przyjezdza i mowi ze nie jest zadnym CENZURA i zebym tak wiecej nie mowil a ja nastepnym razem jak tak zrobisz to ci cale auto CENZURA.najlepsze to ze zona do tej pory nie wie o co poszlo

Post: 05 marca 2011, 13:17
autor: Robson
Wydaje mi się, że na psy nie ma co iść, bo już po wszystkim i nie udowodnisz im jak było, kasztan się wyprze i po wszystkim. Jedynie na przyszłość mieli by zgłoszenie na niego,że coś takiego miało miejsce. Ewidentnie h..j jest do uśpienia. Osobiście też bym tego nie odpuścił, chociaż najlepszym wyjściem było by zrobić wszystko na gorąco i oklepać mu michę na miejscu. Ale z tego co piszesz to nawet nie było jak. Tak więc trzeba mu w jakiś sposób przypomnieć, że sprawa nie została jeszcze załatwiona

Post: 05 marca 2011, 15:03
autor: sasza_19
motyw z pianka montażowa najlepszy heheh hihi:

Post: 05 marca 2011, 15:14
autor: Kubcyś
No właśnie też już się popytałem kilku osób i wszyscy zgodnie twierdzą, że akurat policja to mu może najmniej w tym przypadku zrobić.

Jego tablice są z miasteczka pod Wrocławiem, kumplom już podałem jego numery, więc trzeba poświęcić trochę czasu na odszukanie psychola i umilić mu życie.

Post: 05 marca 2011, 15:33
autor: JacekJ
wiem, że to co piszę nie spotka się z powszechnym aplauzem, ale zdecydowanie odradzam takie akcje jak pościg i udowadnianie własnych racji na ulicy za pomocą pięści .
Sam wiem jak rośnie ciśnienie gdy dochodzi do takiej akcji, ale gdy osobnik robi to świadomie i celowo to jednak zdecydowanie doradzam odpuścić. Zbyt dużo do stracenia: zdrowie i/lub pogruchotanie sprzęta. A teraz zadaj sam sobie pytanie : czy jest szansa aby ten człowiek zrozumiał co wyrabiał i nabrał sympatii do motonitów ? Zdecydowanie nic nie zrozumie a następnemy motocyklista może nie mieć tyle szczęścia w tej konfrontacji z frustratem w puszce.

Ponadto również odradzam takie akcje jak uszkodzenie jego pojazdu, z tych samych powodów co powyżej nie jest to skuteczne a dodatkowo zagrożone jest odpowiednią sankcją karną. Chcesz cieszyć się rewanżem z wyrokiem na karku ?

Osobiście polecam odpuścić, zatrzymać się, zakurzyć, cos wypić. Po 5 min. emocje odpuszczą i można ruszyć dalej, bo emocje nigdy nie są dobrym doradcą.

Post: 05 marca 2011, 16:22
autor: Kuba'125
Szok ty sobie poradziłeś,ale np ktoś z doświadczeniem takim jak moim to mogiła :wnerwiony: .Przydałoby mu się pokazanie ,że w 4 oczy taki wyszczekany nie jest.

Post: 05 marca 2011, 16:27
autor: adamRR
Szkoda że nie zadzwoniłeś na policję od razu i nie powiedziałeś w którym rejonie to było. Może wtedy by go doszli od razu. Osobiście też bym chyba nie odpuścił takiemu frajerowi, bo jeśli zrobił to Tobie to pewnie zrobi jeszcze nie raz komuś innemu.