Witam
Jechałem w sobotę sobie, aż tu niemiła niespodzianka. Motocykl zgasł i zapalił potem znów zgasł i tak kilka razy zrobił(podczas jazdy), gdy złapałem sprzęgło zgasł na amen, telefon, przyczepa i do garażu niestety nie miałem czasu zaglądać.
Myślę, że to coś z elektryka, bo gdy gasł to wskazówki obrotomierza i prędkościomierza spadały do zera i z powrotem. Gdy się zatrzymałem akumulator był całkowicie rozładowany. W garażu odpaliłem hondę od samochodu i przy podłączonych kablach chodził, gdy tylko odłączyłem gasł. sprawdziłem ładowanie pokazywało ponad 14 na jałowych obrotach. (oczywiście samochód wyłączony, tylko kable do aku podłączone).
Jak sądzicie, co to może być? jakieś przebicie, kostki czy może regulator napięcia? dziwi mnie to że akumulator się rozładował. zacznę od sprawdzenia kabli i kostek ale to dopiero w środę, wcześniej nie mam czasu niestety, a może macie inne pomysły?:)
Pozdrawiam