Wczoraj nie mogłem wytrzymać (taka była śliczna pogoda) i chciałem zrobić rundkę '' wokoło komina'' i wsadzam kluczyki w stacyjke , zbiornik zatankowany do pełna , aku naładowane , przekręcam kranik i naciskam , oczywiście na ssaniu , na rozruch ....... nie pali. Znowu na ssaniu zapaliła na dwa i zgasła . Za trzecim razem walnęła w tłumik tak że aż tynk mi ze ściany odpadł
. Wykręcam świece i trzy szlag trafił jedna dobra na pierwszym garku . Zjadła mi drugi komplet świec tym razem zwykłych NGK . Nie mam zielonego pojęcia o co biega. Może ktoś z was wie co to może być albo miał coś takiego w swoim moto??

)
