Wróciłam...
pogrzeb zaczął się o 15:00
Na stację 14.30 przyjechało 8 moto, pod kościół jeszcze 2.
Wzięliśmy wiązankę (220 zł - 160 cm) i poszliśmy pod kaplicę, potem do Kościoła z Redjaciem zanieśliśmy wieniec.
Po mszy spod Kościoła prowadziliśmy karawan na cmentarz...
Przyjechaliśmy pod bramę nie wyłączając moto, przy wyjęciu trumny motocykle warczały (podkręcaliśmy gaz), straszne to było.. wszyscy się popłakali w tym momencie...
Myślę, że więcej nie trzeba opisywać, mam nadzieję, że nigdy więcej w takich okolicznościach się z nikim nie spotkam...
Poniżej kilka zdjęć,żeby Wam przekazać, nie miałam siły na więcej...