Regulujemy rachunek za kemping i wyjeżdżamy około 6 rano. Kierujemy się w kierunku Zadaru magistralą adriatycką. Po lewej ciągle widzimy morze a po prawej wyższe lub niższe góry. Mijamy pospiesznie Trogir, Primosten (pięknie umiejscowiony na półwyspie).
Robimy postój w Sibeniku zastanawiając się czy nie odwiedzić Parku Narodowego KRK (rzeka KRK tworzy na terenie parku bardzo dużą ilość przepięknych wodospadów). Ponieważ z Sibeniku do Parku KRK jest około 20km decydujemy się podjechać. Niestety bramy są jeszcze zamknięte, musimy czekać godzinę do otwarcia. Podsumowując za i przeciw (cena biletu też dość wysoka plus czas oczekiwania i gorąco) decydujemy się odpuścić ten punkt i dotrzeć jak najszybciej do Zadaru. Wracamy na właściwą drogę, mijamy Vodice i robimy przerwę na śniadanie nad morzem przed Biogradem. Dzika kamienista plaża okazuje się najmniej trafionym miejscem ze względu na wszechobecny syf (pełno wszelkiego rodzaju papierków, opakowań itd.). Szybko oddalamy się z tego miejsca, które niczym nie przypominało pięknej Chorwacji z folderu w biurze turystycznym. Po kilkudziesięciu kilometrach jesteśmy w Zadarze. Zaczynamy poszukiwania kwatery pytając miejscowego motocyklistę (standardowo z nieczytelną tablicą, w adidasach ale miał nawet kask i kurtkę więc ten z ambitniejszych :D). Biker okazuje się bardzo chętny do pomocy, prowadzi nas parę kilometrów przez miasto na kemping Borik gdzie jednak nie mają dla nas miejsca. Na szczęście w okolicy kempingu jest mnóstwo prywatnych kwater i mniej więcej po godzinie meldujemy się w dwóch osobnych pokojach w bardzo fajnym standardzie. Jesteśmy ogromnie zgrzani więc szybki prysznic, rozpakowanie bagaży i relaksująca kąpiel w morzu. Jako, że nie jesteśmy typami plażowiczów wystarcza nam dwie godzinki takich atrakcji i śmigamy na miasto. Zadar robi na nas wrażenie trochę zaniedbanego, przemysłowego, portowego miasta. Jadąc nabrzeżem docieramy do centrum, w którym zwiedzamy pozostałości rzymskiego forum oraz innych budowli rzymskich, kilka zabytkowych kościołów. Stare miasto otoczone jest bramami bodajże z dwóch stron.
Od polskich turystów usÅ‚yszeliÅ›my , że warto zobaczyć a wÅ‚aÅ›ciwie usÅ‚yszeć organy wodne wbudowane w nabrzeże niedaleko przystani promowej. Szukamy tego ciekawego miejsca dość dÅ‚ugo aż w koÅ„cu natrafiamy. W praktyce okazuje siÄ™, że jest to system kamiennych stopni w nabrzeżu, gdzie wpÅ‚ywajÄ…ca morska woda powoduje wytwarzanie dĽwiÄ™ków o różnej czÄ™stotliwoÅ›ci. Odwiedzamy to miejsce jeszcze kilka razy o różnych porach dnia i stwierdzamy, że ma ono swój niepowtarzalny urok. Wieczorem wpatrujÄ…c siÄ™ w piÄ™kny zachód sÅ‚oÅ„ca przy wzburzonym morzu można usÅ‚yszeć niepowtarzalny koncert. Po zwiedzeniu wszystkich pozycji z naszego przewodnika udajemy siÄ™ na kawÄ™ i pizzÄ™ (to najtaÅ„sze danie w chorwackim menu jak zauważyliÅ›my – wszÄ™dzie jest smaczna). Do wieczora szwÄ™damy siÄ™ po okolicy i oczywiÅ›cie wracamy posÅ‚uchać dĽwiÄ™ków morza o zachodzie sÅ‚oÅ„ca.
CiekawostkÄ… jest, że kaski na czas zwiÄ…zania ciÄ…gle pozostawiamy bez zapięć na motocyklach jak wiÄ™kszość motocyklistów tutaj (jest nawet przywieszony na lusterku Yamahy FZ1 Arai RX7GP za ok. 3000zÅ‚ i nikt go specjalnie nie ma ochoty „zajumać” choć stoi tak od rana do wieczora). Decydujemy siÄ™ na pozostanie tutaj jeszcze przez jeden dzieÅ„. Plan jest taki żeby wybrać siÄ™ jutro na wyspÄ™ Pag albo na kilkugodzinny rejs po archipelagu wysp kornati (koszt ok.30E od osoby z wyżywieniem).
ZmÄ™czeni wczorajszym zwiedzaniem Å›pimy dość dÅ‚ugo rezygnujÄ…c tym samym z rejsu na archipelag wysepek Kornati. Wszyscy mamy chęć gdzieÅ› popÅ‚ynąć wiÄ™c jedziemy do przystani promowej, kupujemy bilety do Preko. Preko to miejscowość na pobliskiej wyspie Ugljan – okoÅ‚o 20 minut promem od Zadaru (koszt w przeliczeniu z kun chorwackich to okoÅ‚o 3E/os w jednÄ… stronÄ™). Zostawiamy motocykle na parkingu i Å›migamy promem na wyspÄ™. W Preko spÄ™dzamy kilka godzin pÅ‚ywajÄ…c w morzu i ogólnie leniuchujÄ…c.
Standardowo idziemy na pizzę. Pierwszy raz spotykamy się także z dystrybutorami na stacji benzynowej służącymi do tankowania skuterów wodnych (umiejscowionymi od strony wody w ten sposób, że goście podpływali skuterami). Około 17 wracamy do Zadaru (promy kursują co jakieś 40 minut, wiele osób pływa nimi np. do pracy). Po powrocie obmyślamy plan na kolejny dzień. Decydujemy się dotrzeć do wyspy KRK jadąc magistralą adriatycką więc musimy bardzo wcześnie wstać po raz kolejny. Pod wieczór jedziemy jeszcze na chwilę na molo popatrzeć na zachód słońca, posłuchać organów wodnych. Natrafiamy także na coś w rodzaju łodzi podwodnej oferującej komercyjne kursy po 15E/os/za 15 minut. Wracamy szybko na kwaterę i idziemy spać. Warto wspomnieć, że Chorwaci są bardzo gościnni, bez problemu korzystamy z kuchni, częstują nas piciem i pożyczamy jakieś przyprawy.
Ruszamy okoÅ‚o 6 rano – mimo , że dzisiejsza trasa niezbyt dÅ‚uga , raptem ok.300km to jednak wiele osób ostrzegaÅ‚o , że bardzo wymagajÄ…ca i mÄ™czÄ…ca. ¦migamy pustymi drogami kierujÄ…c siÄ™ na miejscowość Starigrad i odtÄ…d zaczynajÄ… siÄ™ przepiÄ™kne widoki. JesteÅ›my na Magistrali Adriatyckiej biegnÄ…cej praktycznie przez caÅ‚e wybrzeże Chorwacji po lewej stronie podziwiamy błękitny Adriatyk w tle widać wyspÄ™ o księżycowym krajobrazie – Pag (z naszego punktu widzenia krajobraz pustynny i lita skaÅ‚a ale robi wrażenie).
Kolejna wiÄ™ksza miejscowość to Karlobag tu robi siÄ™ już totalnie bajecznie a winkle to czysta poezja, aż żal, że nie mamy zbytnio możliwoÅ›ci polatać na tym odcinku w ulubionym stylu. Odcinek Karlobag – Senj obfituje w cudowne widoki, klify siÄ™gajÄ… kilkudziesiÄ™ciu metrów, po prawej mamy góry Velebitu – surowe i dzikie. Zaludnienie na tym odcinku jest minimalne, można podsumować , że przez kilkadziesiÄ…t kilometrów poza kilkoma wiÄ™kszymi miejscowoÅ›ciami krajobraz nie skażony jest ludzkÄ… egzystencjÄ… (widzieliÅ›my raptem kilka osad skÅ‚adajÄ…cych siÄ™ z pojedynczych zabudowaÅ„ – w wiÄ™kszoÅ›ci sprawiajÄ…cych wrażenie pustostanu). Przed Senj szukamy zjazdu na Jablanac gdyż chcemy zobaczyć zatokÄ™/fiord Zavratnica , w której spoczywa zatopiony wrak Å‚odzi podwodnej. Zjeżdżamy zbyt szybko i dojeżdżamy okoÅ‚o 1km drogÄ… gruntowÄ… rodem z enduro do przepaÅ›ci ogrodzonej drewnianymi barierkami – widok z tego miejsca jest magiczny.
Zostajemy chwilÄ™ podziwiamy wyspÄ™ Rab, żaÅ‚ujemy , że nie mamy wiÄ™cej czasu ponieważ warto byÅ‚oby popÅ‚ynąć na niÄ… promem i pozwiedzać. Wracamy do głównej drogi i po kilku kilometrach zjeżdżamy serpentynami do malutkiej (150osób) ale przepiÄ™knej miejscowoÅ›ci Jablanac gdzie zatrzymujemy siÄ™ pod restauracjÄ…/hotelem. Szybka rozmowa z wÅ‚aÅ›cicielem, który udostÄ™pnia nam pomieszczenie na zapleczu abyÅ›my mogli bezpiecznie zostawić ekwipunek i przebrać siÄ™ w wygodniejsze stroje. Po chwili zasuwamy Å›cieżkÄ… przyklejonÄ… do zbocza gór Velebitu ubrani w kÄ…pielówki. Droga do fiordu Zavratnica jest super kilka tuneli w skale i kilkanaÅ›cie metrów przepaÅ›ci pod nami. PatrzÄ…c w dół co chwilÄ™ widzimy pÅ‚ywajÄ…ce, nurkujÄ…ce osoby, wypasione mniej lub bardziej jachty… żyć nie umierać. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć Delfiny – my niestety aż tyle tego szczęścia nie mamy. Po 20 minutach marszu trafiamy na „ciecia” , któremu trzeba zapÅ‚acić równowartość okoÅ‚o 4E/os za możliwość kontynuowania wycieczki. Jest to jedyna osoba w Chorwacji z jakÄ… nic nie udaÅ‚o mi siÄ™ utargować – twarda sztuka. Po zapÅ‚aceniu i przejÅ›ciu kolejnych 300 metrów ukazuje siÄ™ nam bajkowy widok, zatoka otoczona wysokimi górami, zero ludzi, cisza, błękitna przezroczysta woda (widać dno na głębokość „na oko” ponad 10 metrów). Miejsce można skwitować jednym komentarzem „maÅ‚y raj na ziemi”.
Podziwiamy wrak Å‚odzi podwodnej , który nie robi na nas wiÄ™kszego wrażenia – aby naprawdÄ™ go obejrzeć trzeba nurkować. SpÄ™dzamy w tym urokliwym miejscu chwilÄ™ i wracamy przeżywajÄ…c to co zobaczyliÅ›my. W geÅ›cie wdziÄ™cznoÅ›ci za użyczonÄ… nam goÅ›cinność zamawiamy pizzÄ™ u goÅ›cia przechowujÄ…cego nasze graty. Po obiedzie ruszamy dalej i robimy przerwÄ™ w Senju. Szymek z AgÄ… decydujÄ… siÄ™ na drzemkÄ™ a ja z EwelinÄ… najpierw chÅ‚odzimy siÄ™ w morzu a póĽniej zwiedzamy miasteczko. Główna ulica sprawia bardzo fajne wrażenie ale po chwili spaceru stwierdzamy , że wszystko obok jest zaniedbane, brudne i sprawia niezbyt fajne wrażenie. Wdrapujemy siÄ™ na wzgórze, gdzie znajduje siÄ™ twierdza Nehaj. Widok na okolicÄ™ jest super, cykamy fotki panoramy.
Sama twierdza robi na nas sÅ‚abe wrażenie wiÄ™c odpuszczamy jej zwiedzanie. OkoÅ‚o 16 tankujemy do peÅ‚na i ruszamy dalej, mamy ok.100km do celu – wyspy i miasta KRK. Mijamy pospiesznie Crkvenice, Novi Vinodolski i meldujemy siÄ™ na bramkach aby zapÅ‚acić za przejazd mostem na wyspÄ™ KRK ok.1,5km kosztuje jakieÅ› 2E. Konstrukcja robi wrażenie, wieje lekki wiatr, kilkadziesiÄ…t metrów niżej morze…jest fajnie. Po kolejnych 25km znajdujemy siÄ™ w mieÅ›cie KRK gdzie szukamy noclegu. Pierwszy raz pytamy w agencji turystycznej, która proponuje dwa pokoje dwuosobowe w bardzo oddalonych od siebie częściach miasteczka za 20E/os. OczywiÅ›cie szybko im dziÄ™kujemy i kilkadziesiÄ…t metrów dalej zaÅ‚atwiamy od rÄ™ki kwaterÄ™ 2 pokojowÄ… za 50E/4os. WÅ‚aÅ›ciciel jest bardzo miÅ‚ym goÅ›ciem, rozmawiamy – mówi Å‚amanÄ… polszczyznÄ…, okazuje siÄ™, że jego syn ma żonÄ™ z Krakowa. Ponieważ dość pózno docieramy na zwiedzanie nie zostaje nam zbyt wiele czasu. Robimy dwugodzinny wypad do centrum, spacer, zamoczenie nóg w morzu, kolacja. Miejscowi sprzedajÄ… tutejsze specjaÅ‚y, czÄ™stujÄ… rakijÄ…. Sama wyspa jak i miejscowość nie robi wiÄ™kszego wrażenia na nas. OkoÅ‚o 22 wracamy na nocleg i ustalamy plan na jutro…dojechać w okolice Budapesztu. JeÅ›li starczy czasu planujemy odwiedzić oceanarium i wyskoczyć na miasto nocÄ…. Siłą rzeczy żeby zrealizować zamierzenia musimy wstać szybko.
Wstajemy o 4:30 i przed 5:00 wyjeżdżamy. WyspÄ™ KRK przejeżdżamy w ciemnoÅ›ciach, po okoÅ‚o 25km mijamy most łączÄ…cy jÄ… ze staÅ‚ym lÄ…dem (wieje jak w poprzedniÄ… stronÄ™). Przez kilka mniejszych miejscowoÅ›ci jedziemy w stronÄ™ autostrady. Ponieważ jest jeszcze ciemno ciężko poÅ‚apać winkle na górskiej drodze ale jakoÅ› nam siÄ™ to udaje. Wpadamy na autostradÄ™, szybkie tankowanie, kawa i ooogieÅ„ w stronÄ™ WÄ™gier. OkoÅ‚o 9:00 jesteÅ›my w Letenye na granicy. Robimy krótki postój, ustalamy , że jeżeli bÄ™dziemy mieli dobry czas do Budapesztu to szukamy oceanarium i idziemy zwiedzać a pózniej szukamy noclegu jak najbliżej miasta żeby obejrzeć je nocÄ…. Pusta WÄ™gierska autostrada sprzyja uzyskaniu dobrego czasu przelotu wiÄ™c Å›migamy caÅ‚y czas w granicach 160-180km/h stajÄ…c tylko na tankowanie. Momentami odwijamy nieco wiÄ™cej ale obÅ‚adowani do granic mamy kiepskie warunki (z dwoma sakwami i pasażerkÄ… moto nieco inaczej reaguje na boczne wiatry i inne czynniki) – mimo wszystko pojawiajÄ… siÄ™ czasem cyfry 240km/h (co szczególnie dla Szymka wyposażonego w piÄ™trowÄ… torbÄ™ na bak koÅ„czÄ…cÄ… siÄ™ pod brodÄ… jest dużym wyczynem). W ekspresowym tempie jesteÅ›my okoÅ‚o 12:00 w Budapeszcie. WedÅ‚ug planu najpierw zjeżdżamy z obwodnicy aby dotrzeć do oceanarium. W znalezieniu tego miejsca pomaga nam chÅ‚opak na DT80 , który podprowadza nas niemal pod same drzwi i udziela pomocnych wskazówek. Po chwili namysÅ‚u i jego zapewnieniach , że w tej części miasta jest bezpiecznie przebieramy siÄ™ na podziemnym parkingu Tesco i mniej wartoÅ›ciowe graty zostawiamy w sakwach na motocyklach. W recepcji oceanarium zostawiamy kaski, kombinezony, buty itd. O możliwość depozytu pytaÅ‚em z EwelinÄ… wiÄ™c jak przynieÅ›liÅ›my 4 komplety ubraÅ„ motocyklowych to trochÄ™ siÄ™ pani zdziwiÅ‚a iloÅ›ciÄ… gratów (szczerze mówiÄ…c w maÅ‚ym pomieszczeniu ledwo siÄ™ to jej zmieÅ›ciÅ‚o…). Oceanarium okazaÅ‚o siÄ™ dość maÅ‚e ale najbardziej zależaÅ‚o nam na rekinach, które oglÄ…daliÅ›my z podziwem przez godzinÄ™ wiÄ™c zadowoliÅ‚o nasze oczekiwania.
Po zakoÅ„czeniu zwiedzania udaliÅ›my siÄ™ po odbiór garderoby motocyklowej – miÅ‚a pani z depozytu kazaÅ‚a zaczekać, po czym z zaplecza wyjechaÅ‚a wózkiem z Tesco, w którym bezÅ‚adnie poukÅ‚adane byÅ‚y nasze kombinezony, kaski, buty. WyglÄ…daÅ‚o to dość ekstremalnie buty powkÅ‚adane do kasków :D nie wiedzieliÅ›my czy siÄ™ Å›miać czy jÄ… opieprzać. Po powrocie do motocykli okazaÅ‚o siÄ™, że nasz kolega na DT80 miaÅ‚ racjÄ™ nic nie zginęło mimo, że odpiÄ™cie torby na bak nie stanowiÅ‚oby problemu dla chÄ™tnego.
Wskakujemy niechÄ™tnie w kombinezony mimo temperatury okoÅ‚o 30 stopni i lecimy obwodnicÄ… ukÅ‚adajÄ…c plan gdzie tu znaleĽć miejsce do spania w rozsÄ…dnej kasie? Po odwiedzeniu ekstremalnie zasyfionego Hostelu dla tirowców i piÄ™knego hotelu po 30E od osoby stwierdzamy , że trzeba szukać nadal. Przejeżdżamy całą obwodnicÄ™ i zatrzymujemy siÄ™ na wysokoÅ›ci miejscowoÅ›ci Mogyarod gdzie znajduje siÄ™ sÅ‚ynny Hungaroring. Dziewczyny zostajÄ… w barze przy autostradzie a my szukamy noclegu w wiosce – zajmuje nam to z godzinÄ™ ale w koÅ„cu znajdujemy pensjonacik z super warunkami (jest nawet Klima) po 12,5E/osoba. Lokalizacja też jest super, jakieÅ› 15km do centrum i ok.6km na Hungaroring. Wracamy po dziewczyny, szybki prysznic, zakupy w lokalnym sklepie, kolacja, chwila odpoczynku. OkoÅ‚o 19:00 już bez kombinezonów, ubrani „po cywilnemu” jedziemy podziwiać centrum Budapesztu. Robimy kilka przystanków w newralgicznych punktach: Pomnik TysiÄ…clecia, Plac Bohaterów, Zamek Vajdahunyadvar, Mosty (Å‚aÅ„cuchowy, Elżbiety), Wzgórze Zamkowe. Miasto szczególnie nocÄ… jest przepiÄ™kne!
,OkoÅ‚o 23 okrutnie zmÄ™czeni zawijamy siÄ™ na nocleg. Niestety brak nawigacji daje znać o sobie, posiÅ‚kujemy siÄ™ mapÄ… i po raz kolejny ktoÅ› przychodzi z pomocÄ…. Spotkany na stacji benzynowej WÄ™gier na nowej CB1000R bez zastanowienia każe jechać za sobÄ… i wyprowadza nas do obwodnicy. StojÄ…c obok siebie na Å›wiatÅ‚ach rozmawiamy praktycznie za każdym razem…pada fajne pytanie „z polski w takich ciuchach przyjechaliÅ›cie?”(my w jeansach, koszulkach, adidasach, dziewczyny w klapkach, spodenkach). JesteÅ›my wdziÄ™czni goÅ›ciowi , że nam pomógÅ‚ ale momentami nie mogliÅ›my nadążyć (Szymek z non stop otwartÄ… ciemnÄ… szybÄ… niewiele widziaÅ‚ a ze mnie wiatr maÅ‚o nie Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ koszulki). Niestety do jazdy powyżej 160km/h ktoÅ› wymyÅ›liÅ‚ inne ciuchy :D. DziÄ™kujemy goÅ›ciowi za pomoc i zapraszamy do Polski – jest „hardkorem” wiÄ™c mu siÄ™ na pewno u nas spodoba. PadniÄ™ci zasypiamy od razu.
¦pimy do oporu (w praktyce okoÅ‚o 10:00 jesteÅ›my gotowi do drogi). Lecimy spojrzeć na legendarny Hungaroring gdzie trwajÄ… przygotowania do FormuÅ‚y1. Kilka szybkich fotek - postanowienie , że kiedyÅ› przyjedziemy tutaj polatać na moto. Wracamy przez wioskÄ™ do autostrady i jedziemy w stronÄ™ Miszkolca (ostatni fajny, szybki odcinek drogi). Miejscami kropi, psuje siÄ™ pogoda ale udaje nam siÄ™ uciec przed deszczem. OkoÅ‚o 13:00 przejeżdżamy granicÄ™ w Senie…zaczyna siÄ™ preclowanie przez SÅ‚owacjÄ™ (niegdyÅ› mega przyjazny dla motocyklistów kraj , który bardzo lubiÅ‚em po wprowadzeniu euro i mega wysokich mandatów staÅ‚ siÄ™ totalnie antymotocyklowy…w 2009r za przekroczenie o 20km/h chcieli mi dać 200E „pokutu”). Mimo antymotocyklowych obyczajów tutejszej drogówki dość szybko, bezproblemowo dojeżdżamy do Svidnika gdzie zastaje nas mega ulewa. Tutaj rozstajemy siÄ™ ponieważ my mamy peÅ‚ne przeciwdeszczówki i tylko 70km do domu a Szymek z AgÄ… co najmniej 150km. Dojeżdżamy do domu bezpiecznie peÅ‚ni wrażeÅ„, wspaniaÅ‚ych widoków, wspomnieÅ„.
|
STRONY: 1 | 2
|